Odebrał Pan ostatnio aż dwie statuetki: Gazelę Biznesu oraz Diament Forbesa.
Co przyczyniło się do sukcesu Wiązarów Burkietowicz?
Na pewno wiele czynników. Kluczowa wydaje mi się jednak odpowiednia polityka jakości. Wdrożyliśmy system zakładowej kontroli produkcji (ZKP), którego potwierdzeniem jest CPR czyli deklaracja właściwości użytkowych i znak zgodności CE. Wiązary bez ZKP teoretycznie w ogóle nie powinny być wprowadzane na rynek, choć część producentów w Polsce na to nie zważa. Nasza polityka jakości przekonała do siebie m.in. większych inwestorów: markety, firmy wznoszące hale magazynowe i produkcyjne, czy deweloperów budujących budynki wielorodzinne. Ważne jest także doświadczenie. Nasz produkt to nie tylko same wiązary, ale i związane z nimi usługi, jak projektowanie, czy montaż. Nie boję się nazwać tego know-how. Jesteśmy najwięksi dlatego, że jesteśmy najlepsi, a nie najlepsi dlatego, że jesteśmy najwięksi.
Podstawowym produktem firmy są wiązary dachowe...
Zgadza się – projektujemy, produkujemy i montujemy na budynkach wiązary dachowe, łączone w technologii płytek wielokolcowych. Wytwarzamy około 1/3 wszystkich wiązarów produkowanych w Polsce w tej technologii. To przyszłość budownictwa jednorodzinnego: pozwala obniżyć koszty budowy, ponieważ projekt budynku można dzięki wiązarom znacznie "odchudzić", rezygnując z betonowego stropu. 100 metrów kwadratowych betonowego stropu to 26,7 tony materiałów budowlanych plus dodatkowe ściany nośne. Wiązary pozwalają na wyeliminowanie tych wydatków. Montaż trwa bardzo krótko. W przypadku domu jednorodzinnego przeciętnie od 1 do 2 dni. W niektórych krajach Europy Zachodniej, jak np. w Szwecji, ponad 90% więźb powstaje w ten sposób.
Podczas tegorocznych targów Budma zaprezentowaliście jednak m.in. tradycyjne konstrukcje ciesielskie. Skąd ten powrót do starych, wydawałoby się, technologii?
Prefabrykowane konstrukcje ciesielskie to powrót do tradycyjnych produktów, lecz w zupełnie odmienionym, nowoczesnym wydaniu. Pięcioosiowe centrum ciesielskie, którym dysponujemy, pozwala na bardzo wysoką precyzję cięć i pełną powtarzalność. Dostarczamy elementy gotowe do montażu. Wiele budynków jednorodzinnych w Polsce nadal potrzebuje więźby dachowej na złącza ciesielskie. Park maszynowy którym dysponujemy, pozwala produkować ją z zachowaniem bardzo wysokiej precyzji. Do tematu podchodzimy kompleksowo. Z nowym produktem łączy się także zaprezentowany przez nas na targach program partnerski dla wykonawców: "3-2-1 Dach!". Współpracującym z nami fachowcom proponujemy m.in. transport i rozładunek, rabaty, projekty montażowe, czy bezpłatny dostęp do cennych szkoleń.
Jakie są plany firmy na ten i następny rok?
Przede wszystkim - uruchamiamy jeden z najnowocześniejszych tartaków w Polsce, oparty o technologię pilarek tarczowych EWD. Pierwsze maszyny odebraliśmy już w kwietniu, w sierpniu próbnie uruchomimy linię, a przez następne miesiące będziemy optymalizować jej działanie. Planowana zdolność przetarcia w trybie jednozmianowym kształtuje się na poziomie 50 000 m³ kłód rocznie. Wartość inwestycji zamknie się w kwocie 3 mln euro. Nowa linia technologiczna będzie w stanie w ciągu minuty przerobić do 60 metrów bieżących kłód. Dla porównania - w technologii traków ramowych, na których bazuje krajowe tartacznictwo, prędkość cięcia wynosi do 12 metrów. Pilarki tarczowe pozwalają także na osiągnięcie bardzo wysokiej jakości powierzchni tarcicy - zbliżonej do powierzchni struganej. Dzięki tej inwestycji będziemy błyskawicznie reagować na potrzeby większych klientów. Jednocześnie nie odwracamy się od skali mikro. 6 ruchomych pił tarczowych sterowanych przez operatora, pozwala na inny rozkrój każdej kolejnej kłody. Oznacza to, że można będzie zamówić u nas nawet kilka pojedynczych elementów w dowolnym rozmiarze. Dekarze, cieśle i majsterkowicze nadal będą dla nas ważni.
Więcej informacji na:
wiązary.pl
tartak.burkietowicz.pl
* artykuł sponsorowany