Na zdjęciu komin, który rozszczelnił się i popękał po pożarze sadzy. Powiedzmy wprost - przyczyną pożaru było zaniedbanie użytkownika - nieusuwane sadze zapaliły się w wysokiej temperaturze panującej w kominie... Komin ten nie nadaje się już do użytkowania - podobnie jak kominy nieszczelne z powodu błędów wykonawczych.
W przypadku kominów wykonanych z ceramiki najczęstszym błędem są niestarannie lub błędnie wykonane spoiny. Takie wykonanie może spowodować zakłócenie ciągu kominowego, co ma szczególne znaczenie przy przewodach wentylacyjnych. Powietrze lub produkty spalania będą oziębiać się w kominie - zimniejsze powietrze będzie więc wdmuchiwane przez komin, zamiast przez niego uciekać.
Nieszczelny przewód dymowy może prowadzić do nieszczęścia. Przez takie nieszczelności mogą wydostawać się produkty spalania (sadza), także iskry, które mogą spowodować pożar.
Nieszczelny przewód spalinowy oznacza, że będą się wydostawały gazowe, niebezpieczne produkty spalania. Najbardziej niebezpieczny jest czad, który może spowodować wręcz śmiertelne zagrożenie dla mieszkańców. Czad (tlenek węgla) jest bezbarwny i bezzapachowy, jest więc tym groźniejszy - nie odbieramy żadnego sygnału o zagrożeniu. Błąd, który często popełnia się w przypadku przewodów spalinowych w imię fałszywej oszczędności, to brak wkładu kominowego ze stali kwasoodpornej. Ściany przewodów wyposażonych we wkład są chronione przed niszczeniem przez produkty spalania, a także uniemożliwia szkodliwym spalinom wydostanie się do pomieszczeń, przez które biegnie komin.
Błąd polegający na braku wkładu stalowego kwasoodpornego można naprawić "po fakcie", instalując wkład w już istniejącym kominie. Jednak i tu czyhają kłopoty wynikłe z błędów wykonawczych. Nieszczelny wkład kwasoodporny to wyrzucone pieniądze i fałszywe poczucie bezpieczeństwa. Oglądając zdjęcie 4. można naocznie przekonać się o niebezpieczeństwie wydostawania się spalin do pomieszczeń - na liniach nieszczelności, na chłodnej powierzchni stali spaliny osadzają się w postaci "malownicznego" kondensatu.
